Polscy wioślarze zdobyli trzy medale mistrzostw Europy w wioślarstwie, które w niedzielę zakończyły się w Poznaniu. Srebro wywalczył Natan Węgrzycki-Szymczyk w jedynce, a męska czwórka bez sternika i kobieca czwórka podwójna stanęły na najniższym stopniu podium.
"Przyznam szczerze, że do końca nie wiedziałem, na którym miejscu jestem. Płynąłem obok Duńczyka, który jest najmocniejszy, więc wiedziałem, że jest dobrze. Na finiszu miałem jeszcze trochę sił, żeby maksymalnie rozpędzić łódkę. Czułem się dziś bardzo dobrze, będę musiał jeszcze zobaczyć powtórki, ale był to niemal perfekcyjny przejazd. Forma przyszła w idealnym momencie" - powiedział PAP wicemistrz Europy.
Męska czwórka bez sternika: Michał Szpakowski, Marcin Brzeziński, Mikołaj Burda, Mateusz Wilangowski, ubiegłoroczni mistrzowie świata, w efektownym stylu wygrała najpierw piątkowy przedbieg, a potem z najlepszym czasem półfinał. Brązowy medal wioślarze przyjęli z małym niedosytem.
"Chcieliśmy wypaść w Poznaniu jak najlepiej, złoty medal MŚ do czegoś zobowiązuje. Z drugiej strony nie czuliśmy wielkiej presji, sami ją budowaliśmy. Musimy być zadowoleni z tego wyniku, bo były to pierwsze i zarazem ostatnie zawody w tym sezonie. Nie było wiadomo, co robią przeciwnicy - czy śpią, czy pracują" - mówił po dekoracji Brzeziński, który przyznał, że nie do końca potrafili dostosować się do zmiennych warunków panujących na torze.
"Był boczny wiatr, który nie wiadomo, czy pomagał, czy przeszkadzał. Nie zaczęliśmy za wolno, raczej te warunki na torze nas +przytrzymały+. Staraliśmy się rozpocząć tak, jak zawsze, ale przeciwnicy lepiej dostosowali przekładnie na łodziach. To im pomogło przejść przez początek wyścigu, kiedy warunki były trudniejsze" - tłumaczył.
Kobieca czwórka podwójna: Katarzyna Zillmann, Agnieszka Kobus-Zawojska, Marta Wieliczko i 21-letnia Katarzyna Boruch, która w ME zastąpiła kontuzjowaną doświadczoną Marię Sajdak, finiszowała na trzeciej pozycji.
"Na pewno trochę się stresowałam, bo był to mój pierwszy start w tak poważnych regatach seniorskich. Musiałam się nauczyć zachowania i stylu pływania dziewczyn, bowiem w kategorii młodzieżowej wygląda to trochę inaczej. Czasu nie było za dużo, półtora tygodnia w Wałczu i tydzień w Poznaniu. Na każdym treningu musiałyśmy się maksymalnie skupić, żeby zgrać się jak najlepiej. Ja zdobyłam dużo cennego doświadczenia, wierzę, że w przyszłości to zaowocuje" - oceniła start Boruch.