Krzysztof Hołowczyc z Łukaszem Kurzeją wystartują w niedzielę w siódmym etapie Rajdu Dakar. Ich samochód Mini udało się wydostać spośród wydm i zmierza już na przyczepie do Rijadu, gdzie w sobotę uczestnicy spędzają dzień przerwy. Ostatecznie z imprezy wycofał się motocyklista Maciej Giemza.
Hołowczyc, trzeci zawodnik Dakaru w 2015 roku, w czwartek na jednej z wydm zderzył się z pojazdem klasy challenger prowadzonym przez znanego brytyjskiego kierowcę rajdowego Krisa Meeke.
Z powodu uszkodzenia sprzęgła Polacy nie zdołali dotrzeć do żadnego z zaimprowizowanych podczas tego dwudniowego etapu biwaków i spędzili noc sami na pustyni.
Jak powiedział Hołowczyc, który szansę na wysokie miejsce w klasyfikacji generalnej stracił już na drugim etapie, gdy miał wypadek:
,,Po tej nocy czekaliśmy wiele godzin na jakąś pomoc, ale organizatorzy przekazali, żebyśmy szykowali się na kolejną noc, bo tu już nikt do nas nie dojedzie. Wtedy zareagował nasz zespół (X-ride), przyleciał helikopter z mechanikami, a nas zabrał z pustyni.
Giemza doznał urazu prawego nadgarstka podczas czwartkowej, pierwszej części etapu maratońskiego.
Zdołał dotrzeć do prowizorycznego biwaku na pustyni, ale następnego dnia nie był już w stanie kontynuować jazdy. Liczył jeszcze na to, że może jest to tylko silne stłuczenie, ale prześwietlenie w Rijadzie rozwiało wątpliwości.
,,Mam przemieszczenie kości w prawym nadgarstku. Potrzebna jest pilna operacja, bo grozi to uciskiem na nerw i mogę stracić czucie w palcach. W niedzielę albo w poniedziałek wracam do Polski
- powiedział wyraźnie załamany Giemza, który w Dakarze uczestniczył po raz siódmy.