Emilian Kamiński (ur. 10 lipca 1952) to aktor i reżyser, założyciel Fundacji Atut i Teatru Kamienica w Warszawie, zmarł 26 grudnia o 7.30 rano w swoim domu w Józefowie, w otoczeniu bliskich. Miał 70 lat, chorował na ciężką chorobę płuc.
Aktor zagrał ponad 100 ról teatralnych, filmowych i musicalowych. Ukończył Warszawską Państwową Wyższą Szkołę Teatralną (obecnie Akademia Teatralna), z wyróżnieniem w 1975 r.
Zadebiutował rolą Pawła w „Pierwszym dniu wolności” w reżyserii samego Tadeusza Łomnickiego w Teatrze na Woli.
Potem (1977-1983) trafił pod skrzydła Adama Hanuszkiewicza, ówczesnego dyrektora Teatru Narodowego.
Od 1983 r. przez 13 lat był związany z Teatrem Ateneum. Gościnnie występował w teatrach: Komedia, Rozmaitości, Powszechnym im. Zygmunta Hübnera, Muzycznym Roma, Studio Buffo. W 1997 r. powrócił do Teatru Narodowego.
W stanie wojennym był jednym z współtwórców oraz wykonawców Teatru Domowego, który stanowił formę sprzeciwu środowiska aktorskiego wobec reżimu.
W 2022 roku aktor został uhonorowany Złotym Medalem „Zasłużony kulturze Gloria Artis” — za wybitne zasługi w pracy twórczej i działalności artystycznej oraz osiągnięcia w promowaniu polskiej kultury — przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Teatr Kamienica „kochał do szaleństwa”
Teatr Kamienica, jak to wspomina aktor Wiktor Zborowski „kochał do szaleństwa”. Przed spektaklem witał w nim widzów, był prawdziwym gospodarzem tej sceny. Walczył o jej przetrwanie, miał swoją widownię. Wierzył w siłę teatru.
Wielką popularność zdobył rolą w filmie „Szaleństwa Panny Ewy” z 1984 roku rolą Jerzego Zawidzkiego.
Widzowie TVP Polonia znają go z seriali „M jak Miłość”, „Ranczo”, „U Pana Boga w Ogródku” , grał też w „Klanie”. Nie stronił od Teatru Telewizji – pamiętamy jego role ze spektakl ”Piłsudski” , czy „Ballady i romanse” (TVP Kultura), „Dialog o narodzeniu” (TVP Kultura) czy w „Kopciuszku” (TVP ABC). Właśnie wchodzi do kin film z jego udziałem „Śubuk”. Grał do ostatniej chwili.

Znakomicie śpiewał i był niezrównanym gawędziarzem
Nikt tak jak on nie opowiadał teatralnych anegdot, sam także był bohaterem wielu zabawnych opowieści. Życzliwy i otwarty wobec dziennikarzy, nigdy nie odmawiał kontaktu.
Katarzyna Lengren ( scenografka i felietonista), która napisała dla Teatru Kamienica komedię „Ptaszek” od lat znała Emiliana i przyjaźniła się z nim. Opowiedziała mi anegdotę o artyście z czasów głębokiego PRL-u.
Zatkał jej się kuchenny zlew i zadzwoniła do aktora po pomoc. Oczywiście, nie odmówił. Gościła wówczas u siebie znajomych z Francji. Aktor przyjechał, przetkał zlew „pakułami”, pozostałymi ze scenografii spektaklu, które u Katarzyny Lengren znalazł gdzieś na pawlaczu, po czym wyjął gitarę i zaczął w kuchni śpiewać rosyjskie romanse (a głos miał piękny i donośny). Po czym się pożegnał i odjechał. A goście z Francji długo nie nie mogli się nadziwić temu „jakich mamy niezwykłych hydraulików w Polsce”.
Emilian Kamiński zawsze gdy udzielał wywiadów mówił barwnie, z energią, rozmowa stawała się czymś więcej niż zwykłym „wywiadem na temat”. Gdy trafiłam do Teatru Kamienica po raz pierwszy oprowadził mnie po całym budynku, pokazał restaurację obok.
Poświęcił mi pół dnia, zaprosił na spektakl. Nie był aniołem, miał swoje wady, krewki temperament, walczył wciąż z brakiem funduszy. Ale był też życzliwym, sympatycznym i otwartym na innych człowiekiem.
Miał charyzmę. W życiu i na scenie. Będzie nam Go brakować.