Do Polski dociera coraz więcej Ukraińców z Sum i Charkowa, gdzie toczą się walki. „Po przekroczeniu granicy nie mają co ze sobą zrobić, nie mają żadnego planu. Po prostu jak najszybciej uciekali z miejsca, gdzie toczą się walki” - powiedział PAP kierownik zmiany w punkcie recepcyjnym w Lubyczy Królewskiej Wojciech Kowalski.