W czwartek, 6 stycznia, przypada wigilia Bożego Narodzenia według kalendarza juliańskiego, czyli według tzw. starego stylu. W tym terminie święta obchodzą prawosławni i wierni innych obrządków wschodnich, m.in. grekokatolicy i staroobrzędowcy.
Jest to odpowiednik zachodniego Adwentu. Nie jest on tak rygorystyczny jak Wielki Post, ale praktykuje się wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych w środy i piątki.
Najważniejsze jednak jest przygotowanie duchowe i wewnętrzne nawrócenie. Wigilia w tradycji wschodniej jest podobna do rzymskokatolickiej. Wieczerza jest postna, podaje się barszcz, dania rybne, ale niekoniecznie karpia, raczej śledzie, kultywuje się tradycję 12 potraw na pamiątkę 12 Apostołów.
Główną różnicę stanowi dzielenie się prosforą zamiast opłatkiem. Prosfora to chleb, czy rodzaj bułki, wypiekany według tej samej receptury co chleb eucharystyczny. Kroi się go na małe kawałki i dzieli się nim przy składaniu życzeń.
- W mojej rodzinie był zwyczaj, że prosforę smarowało się miodem. Następnie ojciec wygłaszał krótkie przemówienie, a potem obchodził wszystkich dookoła, składając życzenia. Nie było zwyczaju, że potem wszyscy składali sobie życzenia między sobą - mówi o. Piotr Kuszka, bazylianin, proboszcz parafii greckokatolickiej Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny w Warszawie.
Pod obrus na stole wigilijnym także wkłada się siano na pamiątkę narodzin Jezusa w stajence.
- W moim domu oprócz siana na stole, rozkładano je jeszcze na podłodze, a w kącie stawiano snop zboża, niezmłócony przy omłotach, tzw. diduch - wspomina bazylianin o. Piotr. - Była więc i choinka, i snop. Snop był uroczyście wnoszony przez gospodarza, który wygłaszał przy tym krótką formułę. Za gospodarzem wchodził do izby najmłodszy członek rodziny, który wnosił talerz z żytem. Myślę, że to był też jakiś znak obfitości, żeby nam nigdy tego chleba nie zabrakło - dodaje bazylianin.
Ojciec Piotr Kuszka wspomina: - Świece zapalało się przy kutii. Mama nie podawała kolejnej potrawy, póki nie zaśpiewaliśmy kolędy. Na samym końcu była wnoszona kutia i dopiero wtedy gasiło się światło i zapalało świeczki na choince. I potem przy świecach długo się kolędowało.
Jeśli chodzi o liturgiczną stronę, to u grekokatolików nie ma zwyczaju odprawiania Pasterki o północy. Natomiast po wieczerzy jest uroczyste nabożeństwo wieczorne zwane Wełykie Poweczyria (Wielkie Powieczerze), które jest częścią liturgii godzin.
W czasie nabożeństwa odczytywane jest m.in. proroctwo Izajasza o narodzinach Zbawiciela z charakterystycznym radosnym refrenem: „Z nami Bóg”, śpiewanym przez chór (w Kościołach wschodnich nie używa się organów) i wielokrotnie powtarzanym przez wiernych.
W niektórych parafiach przyjął się zwyczaj, że po Poweczyriu odprawia się Mszę według świątecznej liturgii Bożego Narodzenia. Jest to podyktowane względami praktycznymi, gdyż wierni przyjeżdżający z dalekich wiosek, mogą już uczestniczyć w Mszy świątecznej Bożego Narodzenia. Nie ma zwyczaju ustawiania w świątyni szopki, zamiast tego w centralnym miejscu umieszcza się ikonę ze sceną Narodzenia.
Święta Bożego Narodzenia u chrześcijan wschodnich trwają 3 dni: pierwszego obchodzone jest Boże Narodzenie, drugi jest poświęcony Przenajświętszej Bogurodzicy, a trzeci pierwszemu męczennikowi - św. Stefanowi (Szczepanowi).
Okres bożonarodzeniowy kończy się 19 stycznia w święto Objawienia Pańskiego, zwane świętem Jordanu. Ale kolędy, których u grekokatolików jest około 80, śpiewa się dłużej niż w Kościele rzymskokatolickim, bo do 15 lutego.