Wicepremier, minister kultury Piotr Gliński złożył kwiaty pod pomnikiem „Przed Bitwą Warszawską 1920” w Skierniewicach. Monument upamiętnia międzynarodową współpracę podczas wojny 1920 r. „Ten pomnik symbolizuje braterstwo broni, wspólną walkę przeciwko imperium zła” - podkreślił.
Monument przed skierniewickim dworcem upamiętnia zwycięstwo Wojska Polskiego nad Armią Czerwoną, a także współpracę Polski, Węgier, Ukrainy i Francji w okresie wojny polsko-bolszewickiej 1919-1920. Przedstawione na nim postacie marszałka Józefa Piłsudskiego, premiera Węgier Pala Telekiego, naczelnego atamana wojsk ukraińskich i prezydenta Ukrainy w latach 1919-1921 Symona Petlury oraz Charles'a de Gaulle'a, uosabiają narody Europy, które solidarnie pomogły Polsce walczącej z Rosją.
Szef MKDNiS przypominał, że oprócz dużego wkładu Węgier w zwycięstwo Polaków, sojusznikami Wojska Polskiego byli właśnie Francuzi, który zaopatrzyli Armię Hallera oraz ukraińskie wojska, które stanęły ramię w ramię z Polakami przeciwko bolszewikom do - jak mówił Gliński - obrony cywilizacji dobra.
„Ten pomnik symbolizuje to braterstwo broni, tę wspólną walkę przeciwko imperium zła. A dodatkowo to jeden z najpiękniejszych polskich pomników. To piękne dzieło prof. Karola Badyny z Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Jestem dumny, że mogliśmy pomóc miastu Skierniewice, stowarzyszeniu, które zainicjowało jego budowę. Cieszę się, że pomnik został dobrze przyjęty przez mieszkańców Skierniewic” - zaznaczył szef resortu kultury.
Wskazał, że monument jest atrakcyjny dla obiorców, a jednocześnie edukuje o historii, wartościach i podstawowych wyborach, dzięki którym wspólnoty kulturowe trwają dalej i mają szansę się rozwijać.
„To pomnik solidarności międzynarodowej. (...) To wspomnienie o tym, że z wielkim, straszliwym, potwornym przeciwnikiem, jeśli jest się odpowiednio zdeterminowanym, można stać w obronie tego, co najważniejsze. Dzięki temu żyjemy, jako Polska, jako wspólnota i możemy się rozwijać. Jeśli historia potoczyłaby się inaczej, być może Polski by nie było” - przyznał Gliński.