Sandomierz to malowniczo położone miasteczko, w którym na pierwszy rzut oka czas płynie wolniej, a życie wydaje się spokojniejsze. Jednak nawet tutaj przestępcy nie śpią. Policjanci z sandomierskiej komendy mają pełne ręce roboty. Inspektor Możejko z poczciwymi aspirantami próbują zaprowadzić porządek, jednak nie wszystkie poszlaki w śledztwach wydają się oczywiste.

Niejaki Ruciński, pracujący w Niemczech, przyjeżdża w rodzinne strony, gdzie dowiaduje się, że jest ojcem właśnie narodzonego syna Kryśki. Wypiera się dziecka, choć przyznaje, że mógłby być jego ojcem. Niebawem Kryśka zostaje znaleziona niemal bez życia, a dziecko znika bez śladu. Podejrzenia koncentrują się wokół Rucińskiego, którego widziano z dużą torbą. Ojciec Mateusz włącza się w śledztwo. Udaje mu się ustalić fakty, które doprowadzają do wykrycia osobliwego procederu z udziałem jednego z pracowników szpitala.

Mateusz jedzie z pielgrzymką. Między kierowcami trzech autokarów daje się odczuć rywalizację. Jeden z nich, Małecki, jest byłym alkoholikiem. Nagle autokar - prowadzony właśnie przez niego - wpada do rowu. Małecki jest ranny. Badania wykazują, że miał 0,8 promila alkoholu we krwi. Na nic zdają się jego zapewnienia, że nie pił. Jest załamany. Ksiądz Mateusz, zainspirowany treścią piosenki śpiewanej przez Natalię, powraca pamięcią do okoliczności sprzed wypadku i stwierdza, że kierowca feralnego autokaru zachował się prawidłowo. Mateuszowi udaje się dotrzeć do wyników badań Małeckiego. Odkrywa oszustwo, a w konsekwencji ustala przyczynę katastrofy.